
Refleksje bez majtek
Wspomnienia wróciły nagle. Sms – Norka otwórz, a potem długi internetowy adres. Norka to ja. Tak mnie nazywają wszyscy: przyjaciele, Rodzice, uczniowie, Rysiek. Nawet, gdy się witam, przedstawiam się – Norka. Pomyślałam, że to kolejny dowcip. Jednak nie wykasowałam Sms-a z pamięci. Dwa, trzy dni później otworzyłam stronę. Zagraniczna, nieznana witryna, kolejne kliknięcia i szok. Tytuł – Nude beach, a niżej sześć zdjęć.
Na każdym ja. Nieznacznie zamglona twarz, nawet niezmienione rysy. Reszta prawie w komplecie.
Do kompletu brak tylko odzieży. Pozostałość to cała ja. Skąd to się wzięło? Kto to zrobił? Kto o tym wie? Pierwsza myśl – trzeba to wycofać. Ale jak to zrobić? Zaczęłam szukać w necie. Odnalazłam wtedy świat, którego do tej pory nie znałam. Blogi, opowiadania, fantazje. Większość to zwyczajne wymysły.
Jestem kobietą i jako kobieta potrafię zapewne odróżnić prawdę od fałszu.
Jak inne kobiety spałam z mężczyznami, jak większość kobiet na tym świecie onanizowałam się, ale nigdy to nie było tak, jak w tych opisach. Orgazm jest rzeczą wspaniałą. Ale czy rzeczywiście wyłącza inne zmysły? Trafiłam na „Upał” opowiadanie Eli. Rzeczywiście zrobiło na mnie wrażenie. Wierzę, że to pisała kobieta rozmiłowana w seksie. Tylko w to wierzę. Cała reszta to ukryty pod płaszczykiem fantazji niewyżyty ekshibicjonizm. Ekshibicjonizm, który rodzi marzenia. Prawda wygląda inaczej.
Kiedyś, chciałam to zrobić sama, w lesie. Najpierw długie szukanie w największej gęstwinie, wśród trzymetrowych choinek mikropolanki, potem odważnie zrzuciłam sukienkę, majtki … I nic. Rozpraszał mnie każdy szelest. Oglądałam się, co chwila przerażona, czy nikt nie patrzy. Gdy leżałam, czułam się zupełnie bezbronna. Gdy stanęłam – pełna ekspozycja. A las tego dnia szumiał bardzo. Wreszcie sukienka wróciła na swoje miejsce. Usiadłam. Tkanina przykrywała nawet kolana. Prawa ręka wsunęła się niewyraźnie z boku…..
Gdy skończyłam, tak jakbym chciała siebie dowartościować: rozłożyłam szeroko w stronę słońca nogi, zadarłam sukienkę aż do pasa i opierając się na lewej ręce prawą paliłam papierosa. Wtedy nawet chciałam, żeby ktoś przyszedł. Najlepiej jakiś małolat. Gdybym go ujrzała zaczajonego pod którąś choinką zapewne bym nie zacisnęła nóg. Zapewne. Ale w ciągu pięciu minut nie zjawił się nikt. Aż do skraju lasu szłam w swojej półprzezroczystej sukience niosąc majtki wraz z kocem w siatce. Dziwiłam się, że w lesie nie ma nikogo.
Postanowiłam opisać moją historię ze zdjęciami. Historia jest absolutnie prawdziwa. Ale fakty są na tyle zmienione, że zapewne dwie, trzy osoby są w stanie je rozpoznać. Dla Was niech to będzie zwykłe opowiadanie, napisane w czasie długich zimowych wieczorów, przez niewyżytą seksualnie fantastkę. Najpierw parę słów o sobie. Nazywam się Norka. Wzrost około 170 cm. Waga – niepełne 60kg. Wiek – poniżej 25 lat. Zawód – nie zdradzę. Wymiar miseczek – wystarczający. Stan cywilny – panna, od dwóch lat w stałym związku z Rysiem. Lubię dyskoteki, choć nie do szaleństwa, kieliszek dobrego wina, kilka papierosów tygodniowo. Ulubione sporty – pływanie i narty.
Zaczęło się wszystko w czasie wakacji. Miałam je rozplanowane bardzo starannie. Trzy tygodnie wakacji w Chorwacji, potem jakiś kurs, potem praca. Byłam już spakowana, gdy nastąpił dramat. Rysiek rozbił samochód.
Mój żuczek nie pociągnie przyczepy kempingowej. Myślałam, że już po wszystkim, gdy nagle wpadł Rysiek. Jutro rano jedziesz ze znajomymi.
Ja przyjadę z przyczepą za tydzień.
Blacharz obiecał, że samochód będzie gotowy w piątek. Co to za znajomi? Nie moi. Jakiś kuzyn szefa. Szef mu daje swoją maszynę. Jadą we trójkę. Znajomy, jego kumpel, jakaś dziewczyna. Wynająłem dla Ciebie pokój. Gdy dojadę, pojedziemy dalej sami. Jedź. Szkoda twoich wakacji. Rano, punktualnie o szóstej podjechała srebrna Toyota. W środku był kuzyn szefa – tłusty blondynek o nieco albinosowatej urodzie. Na imię miał Tadzio. Towarzyszył mu niski szatynek – Andrzej. Najbardziej się jednak w oczy rzucała Baśka. Wiek około osiemnastki. Spódnica – jeansowe super krótkie mini, zapinane z przodu na wielkie guziki. Goły pępek. Bluzka, na wąskich ramiączkach, kończyła się niewiele poniżej biustu.
Oczywiście bez stanika. Do tego luźny pasek stanowiący 30% powierzchni ubrania. Wszystko tonące w ostrym, acz dobrze zrobionym makijażu.
Mężczyźni zajęli miejsca z przodu. Baśka na początek powitała mnie piwem. Dziękuję, przed nami długi, gorący dzień. Nie szkodzi wypiję sama. Samochód jechał trasą na południe.
Andrzej i Tadzio rozmawiali ze sobą. Baśka piła kolejne piwa. Rozmowa się wyraźnie nie kleiła. Po trzech godzinach nastąpił pierwszy atak Baśki.
– Współczuję ci. Wybierać się w taką podróż i mieć okres. Nie mam – zaprotestowałam. Zaszokowało mnie to pytanie w obecności obcych mężczyzn. To, po co jedziesz w tych majtadałach? Ja nigdy nie zakładam. Twoja sprawa – warknęłam wściekła. Ja zakładam zawsze. Rzeczywiście. Ubrana byłam w długą bawełnianą spódnicę, zapewne indyjską, przez którą prześwitywały majtki. Rozmowa o majtkach ożywiła towarzystwo. Czy ja zawsze? Może bym zdjęła. Zobaczymy po obiedzie – powiedziałam, żeby zakończyć niechciany temat. Coraz bardziej pijana Baśka była w swoim żywiole.
Rubaszne dowcipy wyraźnie ją bawiły. W każdej aluzji musiał być seks. Droga odmierzana puszkami z piwem i przerwami na siusiu stawała się nieznośna. Szczęśliwie Baśka przysypiała coraz częściej. Wtedy tylko mężczyźni rozpoczynali rozmowę. Usiłowałam zorientować się, który z nich jest partnerem Baśki. Jednak bez skutku. Na obiad zatrzymaliśmy się już za granicą. Nad uroczym potoczkiem rozłożyliśmy koc. W ruch poszły zapasy. Siedzenie na kocu w spódniczce mini wymaga zazwyczaj specjalnych umiejętności.
Czy Baśka je miała? Nie wiem. Po zapewne dziesięciu puszkach piwa były bardzo ograniczone.
Krótka chwila wystarczyła, aby nikt nie miał wątpliwości. Mówiąc o szczegółach swojej odzieży Baśka mówiła prawdę. Początkowo mężczyźni opuszczali wzrok. Lecz tysiące lat kształcony instynkt robił swoje.
Baśka rzeczywiście nie dostrzegała ich zakłopotania.
Z upływem czasu spojrzenia stawały się coraz dłuższe, coraz bardziej bezczelne. Każdy ruch Baśki stawał się nową prezentacją. Dominowały widoki przeze mnie nazwane ginekologicznymi. Patrzyłam na to z niesmakiem, ale i z pewną radością. O moich majtkach zapomnieli wszyscy. Jechaliśmy przez całą noc. Kierowcy zmieniali się, Baśka zazwyczaj spała. Na szczęście zapasy piwa uległy wyczerpaniu. Na kolejnej granicy urwał się jeden z wielkich guzików przy spódnicy Baśki. Teraz już nie tylko załoga samochodu, ale i celnicy mieli dodatkowy punkt zainteresowań. Towarzysze moi okazali się w rozmowie miłymi, kulturalnymi chłopcami. Szczególnie Tadzio zaimponował mi swoją znajomością muzyki.
I to nie tylko rozrywkowej. W Austrii złapaliśmy jakąś stację z muzyką poważną. O operze wiedział chyba wszystko. Na temat Baśki milczeliśmy zgodnie. Baśka była dalej tematem tabu. Rano w przydrożnym motelu Baśka zmieniła spódnicę na jeszcze bardziej kusą, makijaż nieco złagodniał.
Pod nieobecność piwa okazała się być trochę sympatyczniejsza, ale jej cała wiedza i wszystkie zainteresowania sprowadzały się głównie do świata seksu. Na miejsce dotarliśmy koło południa. Nasze kwatery były dość odległe. Baśka i chłopcy mieszkali w tym samym domu, ale Baśka o dziwo osobno. Mój pokoik był czysty, niewielki, z oknem na przydomowy ogródek. Szczęśliwie miał swoją własną łazienkę. Wrażenie komfortu stwarzał mały kolorowy telewizor. Spotkaliśmy się na mieście po południu. Deptak już tętnił życiem.
Z rozgrzanych upałem domów buchało ciepło. Nagle ujrzałam małe zbiegowisko. W miejskiej fontannie brodziła bosa Baśka, a moi towarzysze podróży robili jej zdjęcia. Zachowywała się jak rasowa modelka. Kilka sekund w bezruchu, potem zmiana pozycji i ponowny bezruch. Zresztą nie tylko Andrzej i Tadzio fotografowali. Liczni turyści robili to samo. Chciałam przemknąć niezauważona. Niestety. Przymrużone oczy Baśki widziały wszystko. Norka! Chodź do nas. Widząc moje wahanie, mokra i bosa wybiegła z fontanny. Szkoda, że nie było ciebie wcześniej. Bawimy się świetnie. Trzymając mnie mocno za rękę krzyknęła do Andrzeja: podobno dzisiaj ty stawiasz piwo. Poszliśmy razem. Żegnały nas różnojęzyczne okrzyki zawodu tłumu z pod fontanny. Przyjrzałam się Baśce. Rzeczywiście wyglądała świetnie. Tym razem w kolorowej miękkiej sukience. Mokra, na pół przezroczysta tkanina pięknie eksponowała jej piersi. Czemu ty mnie nie lubisz? – szeptała, gdy chłopcy w jakiejś kafejce zamawiali napoje. Naprawdę chcę być twoją przyjaciółką. Zobaczysz, jaką ci przygotowałam niespodziankę. Naucz się korzystać ze świata.
Rano wszyscy wstąpili po mnie. Mieszkałam niedaleko od morza. Lecz zamiast iść najbliższą uliczką, poszliśmy na deptak, a następnie weszliśmy w jakiś rzadki lasek. Plaża w mieście leży zbyt blisko przystani promów, tłumaczyli mi. Po przejściu ok. półtora kilometra krajobraz stał się bardziej skalisty i nagle ujrzałam rzeczywiście śliczną zatoczkę. To tu. Zawyrokowała Baśka. Zamiast szkieł optycznych miałam okulary przeciwsłoneczne i dlatego początkowo nie zauważyłam nic dziwnego. Zresztą na plaży było jeszcze prawie pusto.
Na brzegu bawiły się jakieś dzieci w towarzystwie tłustawej pani w stroju topless. Rozłożyliśmy koc dość daleko od morza. Rozbieramy się krzyknęła Baśka. Kilka szybkich ruchów i stała przed nami zupełnie naga. Coś ty – zawołałam zdziwiona. Rób to samo. Tutaj tak wszyscy! Zdjęłam okulary. Rzeczywiście była to plaża nudystów. Zamarłam niczym słynna żona Lota.
Z boku ociągając się, niezgrabnie rozbierali się Tadek i Andrzej. Nigdy nie byłam na plaży dla nudystów. Kąpałam się kilkakrotnie nago w Bałtyku i w jeziorach, ale było to wieczorem, lub o świcie i zawsze w towarzystwie mojego chłopaka. Pojedyńczo obcy turyści nie robili na mnie dużego wrażenia.
Ale tutaj, co innego. Trzeba rozebrać się przed ludźmi, których znam. Trzeba paradować w tłumie. Jeśli nawet nie w tłumie to na oczach dziesiątek mężczyzn starych, młodych, dzieci. Usiadłam na ręczniku i zapaliłam papierosa. Rozbieraj się – krzyczała Baśka, stojąc już po kolana w wodzie. Plażowicze patrzyli się na nią i na mnie. Mogliście mnie uprzedzić, zwróciłam się z pretensją do moich towarzyszy. To miała być dla ciebie niespodzianka. Dziękuję za takie niespodzianki. Najchętniej bym uciekła. Jednak zza skałek wyłaniał się coraz większy tłum ludzi. Siedząc zsunęłam spódnicę i bluzkę. Nie bój się zachęcali towarzysze. Następny papieros też nie rozwiązał sprawy. Trudno, niech będzie – pomyślałam.
Powoli uniosłam nieznacznie biodra i zdjęłam majtki. Siedziałam z kolanami mocno przyciśniętymi do brody. Zrozumiałam swój błąd. W tej pozycji nie można zdjąć stanika. Był to stanik od kostiumu, z zapięciem krzyżowym. Wstać nie odważę się nigdy. Andrzej – szepnęłam, rozepnij mi stanik. Zdejmij sama, nie wstydź się. Nagle poczułam, jak ktoś rozpina guzik. Była to Baśka. Dziękuję – szepnęłam. Szybkim ruchem przewróciłam się na brzuch. Udało się. Zapomniałam o gołej pupie i zaczęłam nieśmiało rozglądać się koło siebie. Tadek leżał na boku. Jego penis mały i śmieszny przypominał mi serdelka. Leżał jakby niezależnie od jego ciała. Baśka stała i nacierała się kremem.
Całe ciało pięknie opalone. Włosy łonowe miała zdepilowane. Tworzyły w środku kilkucentymetrowy pasek. Zaczęłam się przyglądać innym kobietom Czasami przeszła jakaś zdeformowana sześćdziesięciolatka. Te, zazwyczaj miały pełne owłosienie. Natomiast reszta kobiet była całkowicie, lub częściowo zdepilowana. Co prawda jako blondynka mam mniej obfite owłosienie niż brunetki, ale być tą jedyną? Słońce zaczęło przypiekać. Muszę koniecznie posmarować się kremem. Czekałam, aż zrobią to chłopcy. Uśmiechnęłam się na myśl, jak Tadzio będzie smarował swojego serdelka. Pierwszy zaczął Andrzej. Stanął tyłem do mnie i zaczął się nacierać. Baśka siedziała i smarowała szeroko rozłożone uda. Tadzio dalej leżał na boku patrząc się na mnie. Czułam się jak kobieta w czasie wizyty u ginekologa. Za chwilę musi nastąpić to, co jest nieuniknione. Przewróciłam się lekko na bok, podciągnęłam nogi i po chwili znowu byłam w pozycji siedzącej. Mogłam posmarować piersi i brzuch. Moje zachowanie zaczęło zwracać uwagę innych. Baśka zaczęła nazywać mnie zakonnicą. Daj mi wreszcie spokój. Ponownie siedząc założyłam majtki i pobiegłam do morza. Kąpiel orzeźwiła mnie. Trudno, nie zdejmę tych majtek. Wtem zorientowałam się, że jestem w majtkach bieliźnianych. Delikatna tkanina pod wpływem wody stała się zupełnie przezroczysta. Nagła rozpaczliwa decyzja. Zdjęłam majtki w wodzie, odpłynęłam z 50 metrów. Wróciłam już bez majtek. Teraz nie miałam wyboru. Mokra stanęłam nad chłopakami. Kiedy wy pójdziecie się kąpać? Chłopcy spojrzeli się na mnie. Zobaczyłam jak twardnieją ich penisy. Położyłam się na plecach. Zamknęłam oczy, ale czułam wszystkie spojrzenia. Lekko podniecona delikatnie rozsunęłam nogi. Pod wpływem słońca łechtaczka zaczęła nabrzmiewać. Szum plaży zlał się z szumem morza.
Zasnęłam.
Obudziłam się przerażona. Gdzie ja jestem? Dlaczego naga? Co robi ten tłum? Rzeczywiście, gdy spałam plaża zaludniła się. Tłumy golasów kąpały się w morzu, spacerowały na brzegu, leżały na ręcznikach. Baśka była w pobliżu. Spójrz na swojego niemieckiego wielbiciela. Rzeczywiście pięć metrów przede mną leżał na brzuchu tłusty sześćdziesięciolatek i nieustannie wpatrywał się we mnie. Równie gruba Frau na chwilę nie zamykała ust. Chciałam odwrócić się plecami. Nie rób tego, odbierzmy mu spokój, powiedziała Baśka. Pierwszy raz spojrzałam na nią z uznaniem. To, że jestem naga, nie oznacza, że pozwalam brutalnie ingerować w swoje wnętrze. Bez tego czuję się już upokorzona i stłamszona. Ale tym bardziej zasługuję na szacunek. Ale jeśli ktoś, bez mała śliniąc się, dodatkowo mnie ordynarnie podgląda, mam prawo walczyć tą samą bronią. Wreszcie mnie nic nie ubędzie, a on zostanie ze swoim seksualnym rozbudzeniem. Wieczorny szczebiot Frau nie przywróci mu spokoju. Ekshibicjonizm jest reakcją na naszą bezbronność, jest taką samą agresją jak podglądactwo. Rozłożyłam szeroko nogi i powolnymi ruchami zaczęłam smarować kremem swoją cipkę. Dobra jesteś, powiedziała z uznaniem Baśka. Moje zachowanie nie uszło uwadze Frau. Głos jej stał się bardziej donośny, Niemiec odwrócił się, usiadł do nas plecami. Byłam z siebie dumna. Gdyby te tysiące kobiet zrozumiały, jakim orężem potrafi być nagość. Rzadko potrafimy być tak brutalne jak mężczyźni, ale możemy być bardziej bezwzględne, ściągając majtki. Ze swoim mężczyzną problemy możemy rozwiązywać w dyskusji. Na obcych nikt chyba nie wymyślił lepszej broni.
Pustoszejąca plaża była widomym znakiem, że przyszedł czas i na nas. Jednak znów powstał problem. Moje majtki spoczywały na dnie zatoki. Próbowałam założyć kostium. Świeża opalenizna natychmiast bólem wyraziła swój protest. Wszystko układało się w coraz dziwniejszą sekwencję. Oto ja Norka, idę przez miasto bez majtek, w przezroczystej spódnicy, po wyczynach, o które sama siebie nie podejrzewałam.
Chłopcy zaprosili nas wieczorem do knajpy. Nie mam żadnej innej spódnicy, moje rzeczy miał przywieźć Rysiek. Pupa na pewno nie zniesie majtek. Wizyta w sklepie, niezaplanowany wydatek 40 kun i wychodzę w mini, przy której mini Baśki razi długością. Ale przynajmniej nie przezroczysta. Zaczęłam żałować, że Chorwatki są niższe od mnie. Wieczór, przy kilku butelkach wina, zleciał wspaniale. Na koniec towarzystwo odprowadziło mnie do domu. Umówiliśmy się na dzień następny. Protestowałam widocznie niezbyt zdecydowanie, aby zmienić plaże. Przegłosowano mnie. Acha! Jeszcze problem z depilacją. Tadzio obiecał, że przyniesie jakąś maszynkę i krem. Noc była straszna. Nagrzane mieszkanie nie jest najlepsze dla świeżej opalenizny. Prysznic nie wiele pomógł. Położyłam się spać nago. Lecz sen nie przychodził. Przewracałam się na łóżku. Wreszcie włożyłam rękę między uda. Powolne, potem przyspieszone ruchy …. Orgazm pozwolił mi zasnąć. Nie na długo. Koszmarne majaki. Obrazki z plaży, penisy, cycki, twarz Niemca. Znowu się obudziłam. Znowu ręka… Tej nocy miałam cztery orgazmy. Pierwszy raz w życiu. Pierwszy raz w życiu wspomagałam się świeczką. Niestety. Wielkie rozczarowanie. Rano spałam długo. Obudziło mnie pukanie. Szybko koszula. Na progu stał Tadzio z maszynką i kremem do golenia. Andrzej i Baśka poszli sami na plażę. Zrobiłam śniadanie. Tadzio tylko wypił kawę. Chciałam go pożegnać, ale nic z tego.
Poszłam do łazienki, zrzuciłam koszulę, posmarowałam włosy kremem, zrobiłam obfitą pianę i zaczęły się problemy. W depilacji nie miałam żadnego doświadczenia. Zgadzam się, że włosy wystające z majtek wyglądają okropnie. Ale na ogół używam jako kostiumów kąpielowych majteczek z krótkimi nogaweczkami – szczególny rodzaj szortów. Stringów nie uznaję. Jeżeli trafią mi się zwykłe figi, to nieliczne włosy w pachwinach krokowych usuwam przy pomocy kremu depilacyjnego. Tutaj kremu nie miałam, natomiast ilość włosów do wycięcia była znacznie większa. Najpierw okazało się, że nie mam lusterka. Lustro na ścianie było umocowane trwale. Maszynka zupełnie nie radziła sobie z włosami. Po kilku włosach zapychała się włosami i pianą. Była to zresztą kiepska jednorazówka. Nawet nie miałam gdzie wygodnie oprzeć rozłożonych nóg, tak, aby zapobiec ich drganiom. Na koniec obawiałam się, że mogę pokaleczyć czułe miejsca. Tadzio niepokoił się. Kiedy skończysz? Może ci pomóc? Ponaglenia denerwowały mnie jeszcze bardziej. Postanowiłam zrezygnować. Starłam pianę i ukazał się okropny widok. Zamiast równej linii okropne zęby. Ponownie piana. Jeszcze gorzej. Tadzio denerwował się coraz bardziej. Usiłował żartować, ale wiedziałam, co znaczą te żarty. Wreszcie kolejna dramatyczna decyzja. Przecież on mnie już widział. Co mi się stanie?
I tak za kilka dni się rozstaniemy. Tadziu! Chodź! Pomóż! Wyglądało to zapewne śmiesznie. Tadzio siedział przy stole, a ja biegałam po pokoju nago, z zapienioną cipką, wykonując jego polecenia. Najpierw ręcznik na łóżko, potem miseczka z ciepłą wodą, potem drugi ręcznik, nożyczki. Uff! Gdy położyłam się na łóżku i rozłożyłam nogi było mi już wszystko jedno. Tadzio delikatnie zmył pianę, następnie wytarł mi całe krocze do sucha, a następnie zaczął delikatnie wycinać włosy nożyczkami. Zdecydowałam się kompletnie ogolić cipkę, zostawiając jedynie wąski pasek na środku podbrzusza. Tadzio pracował jak najlepszy fryzjer. Delikatnie rozsuwał moje wargi sromowe, aby nie urazić ich nożyczkami. Przyciskał lekko łechtaczkę wycinając poszczególne kępki. Leżałam na plecach z zamkniętymi oczami. Czułam na przemian ciepło palców i zimny dotyk nożyczek. Na koniec znowu rozprowadził pianę. Tym razem maszynka nie odmawiała pracy. Znowu czułam delikatne dotknięcia palców rozciągające poszczególne fałdki. Tak mnie jeszcze nie dotykał nikt. Na ogół mężczyźni dotykają mocno, zdecydowanie. To było jakby głaskanie piórkiem. Na koniec wytarł mnie ręcznikiem. Norka idź się umyj. Pobiegłam do łazienki nie tylko, dlatego, żeby dokonać ablucji. Orgazm przyszedł momentalnie. Wyszłam ubrana. Tadzio siedział na łóżku wśród mokrych ręczników. Noorkaa! W głosie jego brzmiała prośba. Znam ten ton. Ale jednocześnie jestem wierna swoim zasadom: Wyłącznie jeden partner, żadnych zdrad. Ponownie błagalne – Noorkaa.
Wreszcie, co on jest winien? To ze mnie taka fajtłapa, że nie umiem poradzić sobie z paroma włosami. Żądasz – musisz płacić. Usiadłam koło niego. Przytuliłam się. Dziękuję Ci Tadziu. Moja ręka powoli zaczęła rozpinać jego spodnie. Przytuliłam się jeszcze mocniej. Ruchy ręki i szybki oddech Tadzia.
Od dawna zauważyłam, że popęd mężczyzn jest dziwny. Mężczyźni wcale nie są zaprogramowani na zapładnianie. Oni muszą się pozbyć spermy w towarzystwie kobiety. Dlatego nie zawsze muszą być normalne stosunki. Równie wysoko, lub nawet wyżej cenią stosunki analne, lub oralne. Każda z nas musiała temu ulegać. Czasami nie możemy. Czasami nie chcemy. Czasami propozycja pada z ust mężczyzny, którego nie możemy akceptować. Potem się dziwimy. Poddenerwowany, opryskliwy mężczyzna, ciężka atmosfera.
A przecież to jest człowiek, którego kochamy, albo człowiek, który nawet, jeśli oferuje niechciane uczucie, to jednak kieruje je do nas. Nobilituje nas. W takim wypadku zamiast odmawiać, lepiej wsunąć rękę w spodnie. Jedna jest reguła powodzenia – trzeba patrzyć mu często w oczy. Nie można być maszyną do wykonywania ruchów posuwisto – zwrotnych. Trzeba się przytulić i przeżywać to razem z nim. Gdybyśmy tak postępowały częściej, na pewno byłoby mniej dramatów. Świat byłby piękniejszy. Poszliśmy na plażę. Po drodze zapytałam o Baśkę. Prawda okazała się banalna. Baśka to kuzynka mojej byłej dziewczyny Sylwii – tłumaczył Tadzio. Mieliśmy razem jechać i razem wynajęliśmy mieszkanie. Z Sylwią zerwałem dwa tygodnie temu. Na jej miejsce pojechał Andrzej. Baśki nie mogłem zostawić, bo byłoby to świństwo. Ten wyjazd obiecałem jej dawno temu. Czy Sylwia była podobna do Baśki? Pytanie zostało bez odpowiedzi. Na plaży Andrzeja i Baśkę szukaliśmy długo. Dlaczego zmieniliście miejsce? Nie mogłam już dłużej wytrzymać twojego Niemca. Przyszedł sam, już bez swojej Frau i nie było żadnej nadziei, że choć na chwilę się odwróci. Ponadto zaczął z ukrycia robić zdjęcia Baśce. Tym razem mój striptease nie budził tylu emocji, choć dalej mi nie przyszedł łatwo.
Ja oczywiście byłam bez majtek, lecz z niepokojem przyglądałam się, czy obecni nie zauważą na bokserkach Tadzia białych plam po nasieniu.
Szczęśliwie udało się.
Tadzio szybko zrozumiał moje znaki i w pewnym momencie niepostrzeżenie wsunęłam jego majtki pod ręcznik i poszłam do morza je wypłukać. Tym razem morze było groźne. Potężne bałwany przewalały się na brzeg. Wzdłuż brzegu, na głębokości ok. 50 cm stał rząd golasów. Nadbiegająca fala dawała początek innej fali. Ludzie podskakiwali, a wznoszące się penisy i piersi kobiet tworzyły szczególny rodzaj fali meksykańskiej – zjawiska znanego mi dotychczas ze stadionów. Zostawiłam ręcznik na brzegu i przyklękłam w miejscu, dokąd jeszcze dopływało trochę wody. Nagle otrzymałam potężne uderzenie. Młody człowiek wbiegając do morza nie zauważył mnie i wpadł pełną szybkością. Oboje się przewróciliśmy. Gdy wstałam, zamarłam. Przede mną stał Kaktus. Kaktus był moim uczniem na kursach przygotowawczych do liceum. Drobny, szczupły chłopak, o niesamowicie inteligentnych oczach i łobuzerskiej minie. Nazwałam go Kaktusem z racji niesfornej czupryny. Dzień dobry pani Norko wydukał równie zmieszany chłopak. Masz babo placek, pomyślałam. Stoję tu nago przed swoim uczniem, płucząc w wodzie męskie gacie. Ty tutaj spędzasz wakacje? Wiem, że pytanie nie było błyskotliwe, ale na nic więcej nie było mnie stać. Majtkami Tadzia osłoniłam cipkę, lecz i tak zdawałam sobie sprawę z bezsensu mojego postępowania. Zapewne on widział mnie równie dokładnie, jak ja widziałam jego. Miał cienkiego chłopięcego penisa i jądra w małej, napiętej mosznie. Nie ma co. Ja dorosła kobieta, pretensjonalnie zdepilowana i piętnastoletni szczeniak przyglądający mi się z bezczelną uwagą. Podeszłam do brzegu i owinęłam się w ręcznik. Jeszcze raz bardzo panią przepraszam. Nie ma, za co. Baw się dobrze. Przyjemnych wakacji.
Odwróciłam się i wróciłam do swoich. Po powrocie opowiedziałam o tym Baśce. Co się przejmujesz? Nauczycielki też mają cipki. Spotkanie to na długi czas zepsuło mi humor. Najgorsze, że przed naszym kocem, co chwilę przechodził jakiś chłopak i przyglądał się nam z uwagą. Przypadek czy koledzy Kaktusa? Siedziałam nago, ale ze starannie zwartymi udami. Coś trzeba zrobić. Po dwóch godzinach ponownie ujrzałam Kaktusa. Wszedł do morza, żeby również skakać na falach. Golasów w wodzie było już niewielu. Teraz, albo nigdy. Pobiegłam do wody. Kaktus! Skaczemy razem, krzyknęłam, gdy nadchodziła kolejna większa fala. Wspólna zabawa zaczęła nam się podobać. Fale przewracały nas, wyrzucały na brzeg, zalewały wodą. Zachowywaliśmy się jak para rozbawionych dzieciaków. Wraz z falą nurkowaliśmy sobie między nogami, lub wzajemnie wyrzucaliśmy się w powietrze. Stałam właśnie odwrócona plecami, gdy nadbiegła fala olbrzym. Upadłabym boleśnie gdyby nie Kaktus. W ostatniej chwili złapał mnie w pasie i za udo.
Woda odpłynęła, a Kaktus trzymał mnie dalej. Nagle poczułam jak jego ręka przesuwa się do mojej cipki. Sytuacja ta mnie ponownie zaskoczyła. Ręka posuwała się dalej i nagle poczułam jak do cipki wsuwają się palce.
Trwałam w bezruchu. Gdy palce wsunęły się na kilka centymetrów, gwałtownym ruchem odepchnęłam jego rękę. Uważaj, następna fala!
Jeszcze chwilę skakaliśmy w morzu, lecz Kaktus starannie unikał mojego wzroku. Chodźmy coś zjeść, zaproponowałam. Mam czipsy. Pobiegłam przez plażę. Kaktus biegł za mną. Na naszym kocu była tylko Baśka. Baśka charakterystycznym kiwnięciem głowy pokazała, że wie, o co chodzi. Przez chwilę jedliśmy w milczeniu. O rany osa mnie ugryzła, krzyknęła nagle Baśka i natychmiast rozłożyła w naszym kierunku nogi i zaczęła rękoma grzebać w cipce. Spojrzałam na Kaktusa. Zaczerwienił się i nagle jego mały chudy penis zaczął momentalnie rosnąć, ukazując fioletową główkę. Wyrwałam ręcznik i położyłam mu na biodra. Dziękuję pani. Z twarzy jego biło zmieszanie. Nic się nie zdarzyło – rzekłam. Zapomnijmy o wszystkim. Tego dnia kąpaliśmy się jeszcze kilkakrotnie. Jednak Kaktus do końca nie mógł ukryć zmieszania. Po południu wszyscy postanowili jechać do sąsiedniego miasteczka. Odmówiłam. Mój tyłek był czerwony jak u pawiana. Perspektywa siedzenia w samochodzie przerażała mnie. Na deptak wyszłam wieczorem. Kolorowy tłum, muzyka, światła. Nagle z jakiegoś ogródka wołanie – Pani Norko prosimy do nas. Przy stoliku siedziało pięciu wyrostków, a wśród nich Kaktus. Zaczęłam też rozpoznawać „wycieczkowiczów” z plaży. Okazało się, że słusznie podejrzewałam, że to byli koledzy Kaktusa. Chwilę wahałam się. Opalona pupa dokuczała mi bardzo. Do tego bolała cipka. Nie wiedziałam, czy to był wynik poprzedniej nocy, czy woda morska i zachowanie Kaktusa. Jednak ciekawość przeważyła. Co oni o mnie wiedzą? Kim oni są? Co mi zagraża? Chłopcy byli już po paru butelkach wina. Sztubackie żarty, szczeniackie zachowanie.
Szybko się zorientowałam, że na szczęście są z innego miasta. Znali się z Kaktusem jeszcze ze szkoły podstawowej. Jednak uwolnić się od nich nie było łatwo. Na stole wylądowały następne butelki z winem. Patrzyłam na to z niezadowoleniem. Z drugiej strony nie chciałam być starą ciotką, która jedynie prawi komunały. Zresztą, co to za ciotka, która biega po plaży z gołym tyłkiem, zasłaniając się męskimi gaciami? Moje mini też nie dodawało mi powagi. Udawałam wesołą, starałam się być kumpelką, jednak myślałam o czymś innym. Jaka byłam niesprawiedliwa wobec Baśki. Oto siedzę w strasznej mini bez majtek i stanika, ze szczeniakami, którym pokazywałam wszystko, co może tylko pokazać kobieta i piję tanie wino.
Gdyby ktoś próbował mnie potępić, byłabym oburzona. Jednak dla bliźnich mamy zupełnie inną miarę, niż wobec siebie. W pewnym momencie, ku mojej radości koledzy wyszli. Kaktus wstrzymał mnie. Poczekajmy, niech odejdą. Nie będziesz szła z pijakami przez miasto. Na stole została butelka wina. Kaktus wpadł w ton płaczliwy – zdaje sobie sprawę, że zachował się brzydko wysyłając na plaży kolegów, aby mnie obejrzeli. On wie, że ja uważam, że on mnie obmacywał, ale to nie prawda, to tylko przypadek. Najbardziej bolało go, że uważam go za pijaka i szczeniaka. Każda szklanka wina była pretekstem do nowej porcji żalów. Nie mam mocnej głowy. Gdy wstaliśmy od stolika solidnie mi się zakręciło. Kaktus nie mógł ustać prosto, chwiał się na nogach. Chciałam go odwieźć taksówką do domu, jednak z uporem twierdził, że zapomniał gdzie mieszka. Co miałam zrobić z pijakiem? Zostawić na łup milicji? Postanowiłam wziąć go do domu i podratować kawą. Nie był to najlepszy pomysł. W domu zaczął się do mnie wyraźnie zalecać. -Kaktus! Czy ty nie zdajesz sobie sprawę, że jestem od ciebie prawie dziesięć lat starsza? Czy ty wiesz, co to jest pedofilia? Czy wiesz, co na to by powiedział prokurator? Nie! Nie! I jeszcze raz nie! Jednak stan Kaktusa wcale się nie poprawiał. Lekko bełkocząc chwiał się na krześle. W dodatku cały czas gadał. W trosce o moich gospodarzy musiałam coś z nim zrobić. Z niechęcią położył się na łóżku. Po chwili zamilkł. Byłam pewna, że zasnął. Ale co ze mną? Drugiego łóżka nie było.
Siedzieć całą noc na krześle też nie miałam ochoty. Włożyłam moją kusawą koszulinkę i jak mogłam najdelikatniej położyłam się koło niego. Jeszcze raz zakręciło mi się w głowie, pełen odjazd w dół i zasnęłam. Obudziłam się w środku nocy. Ktoś dotykał mój goły brzuch. Nawet nie wiem, czy dotykał, czy tylko zadzierał koszulę. Kto to był nie miałam wątpliwości. Leżałam bez ruchu. Wzrok powoli przyzwyczajał się do ciemności. Kaktus siedział na skraju łóżka i wpatrywał się we mnie. Nagle delikatnie uniósł się, opuścił spodenki i ręka jego, przeraźliwie biała w świetle księżyca zaczęła wykonywać charakterystyczne ruchy. Wpatrywałam się, z pod przymkniętych oczu. Widok mężczyzny w takiej sytuacji jest dla nas zawsze niezwykle podniecający. Szczególnie, gdy wiemy, że mężczyzna nie widzi. Wstydzimy się własnego podglądactwa. Mężczyźni nie ukrywają tego, patrzą odważnie, śmiało, ba gotowi są płacić duże pieniądze stripteaserkom i innym peep – mistrzyniom. Nam jest brak tej odwagi. Zakłamane jesteśmy same przed sobą. Nie słyszałam nigdy o kobiecie, która powiedziała do swego wybranka – a teraz pochodź nago, chcę ciebie obejrzeć. I druga refleksja związana z Kaktusem.
Natura mu dała określone potrzeby. Natomiast prawo zabrało jakiekolwiek możliwości realizacji. Gdyby zamiast mnie leżała jakaś piętnastolatka, mogliby robić, na co mają ochotę. Ja, dojrzała kobieta nie mam go nawet prawa dotknąć, bo staje się to najgorszym z wszystkich zboczeń. Gdy to robi sam, jest wszystko w porządku. Gdybym chciała mu cokolwiek pomóc, jeden dotyk, jeden ruch zachęty – potępienie. Nie wiem, jaki społeczeństwo ma interes w wychowaniu pokoleń onanistów. Nauczycielka z północnej Polski, która chciała, aby jej uczniowie kształcili się na innych wzorcach, niż te z wulgarnych żartów i poświęciła im swoje ciało została skazana. Wielki Prawodawco! Przemyśl to. A jeżeli jesteś kobietą, połóż się z gołą cipką na łóżku, przy onanizującym się chłopcu. Wtedy najłatwiej znajdziesz właściwe rozwiązania. Ranek był okropny. Pożegnałam się z Kaktusem, który nazajutrz miał wyjechać. Słowem nie wspomnieliśmy o nocy. Ale czułam pełną podświadomością, że on wiedział. Dzięki temu na pewno będzie milczał. Miałam kaca moralnego. Byłam ciągle podniecona widokiem, ale nawet pod prysznicem nie mogłam sobie pomóc. Najchętniej wzięłabym do ust ten cienki, chłopięcy penis, albo pozwoliłabym się dotykać, oglądać. Natomiast zupełnie nie wyobrażałam sobie penetracji.
A najbardziej mi było smutno, gdy zdałam sobie sprawę, że już nigdy nie będę z nim skakać wśród fal.
Pupa była cała w bąblach. Plaża byłaby dla niej zabójcza. Tadzio i Andrzej też cierpieli. Dodatkowo Baśka rozpoczęła okres. Postanowiliśmy poświęcić dzień na zwiedzanie. Wzięliśmy aparaty fotograficzne, kamerę i pojechaliśmy na skałki. Tak nazwaliśmy pustynną, skalistą część wybrzeża, którą zauważyliśmy już po drodze do miasteczka. Na skałkach było zupełnie pusto i przeraźliwie gorąco. Chłopcy zaczęli robić zdjęcia. Ustawiali nas na górkach i pstrykali.
Lubię być fotografowana. Zaspakaja to w jakiś sposób moje ambicje. Utwierdza w tym, czego domaga się każda kobieta – ciągłej adoracji. W pewnym momencie przypomniałam sobie, że ja też wzięłam aparat. Po którymś ujęciu dałam Andrzejowi swoją cyfrówkę, aby powtórzył nią to samo zdjęcie. Wdrapałam się na skałkę, stanęłam w tej samej pozycji, w której byłam przed chwilą. Błysk flesza, który jak zwykle zapomniałam wyłączyć. Po chwili jeszcze powtórka poprzedniej pozy. Zbiegłam na dół, włączyłam podgląd i trafił mnie prawdziwy szlag. Tak. Widziałam już to zdjęcie. Podobnie wyglądała Rusłana po zwycięskim finale w Eurowizji. Nie wiem, czy pomógł flesz, ale na zdjęciu prezentowałam się okazale, z gołą cipką, której nie okrywała moja mini. To o to wam chodzi!
Darłam się na moich towarzyszy tak, że chyba było słychać mnie w miasteczku. Kto ma oglądać moją pizdę ja decyduję i wam wara do tego! Celowo byłam ordynarna, żeby podkreślić oburzenie. Gdy spałaś na plaży oni też ci robili zdjęcia – doniosła Baśka. Świnie, łobuzy, parszywi podglądacze! Co by było gdybym ja kazała wam wyjąć fiutki z rozporków i zrobiła wam takie zdjęcie? Przepraszamy, nie złość się. Co mi po waszych przeprosinach? Masz rację, niech wyjmą fiutki, podpuszczała mnie Baśka. Słyszeliście! Natychmiast wykonać! Darłam się jak lwica. Chłopcy spojrzeli się na siebie i bez słowa wyjęli. Stały takie dwie ofiary ze smutno zwisającymi narządami. Widok ten nas niezwykle rozśmieszył. No chodźcie, trzeba to jakoś załatwić. Usiedliśmy na skałce. Tadzio też miał cyfrówkę. Obejrzałam całą kolekcję zdjęć. Rzeczywiście zrobił mi ich, co najmniej setkę. Już chciałam je skasować, gdy Tadzio zaproponował, – po co niszczyć? Przegraj do swojego. Andrzej obiecał, że odda mi całą kartę. Atmosfera się rozładowała. Zdjęcie za zdjęcie zaproponowała nagle Baśka. Wręczyła Andrzejowi swój aparat, wbiegła na górkę, i szybko zrzuciła bluzkę. Andrzej zrobił jej kilka zdjęć. Potem następna seria bez spódnicy. Odwróciła się tyłem i pokazała kawałek gołej pupy. Andrzej pstrykał zdjęcie za zdjęciem. Teraz na ciebie kolej Andrzej. Wzięła aparat Tadzia. Rozbieraj się. Jednak my kobiety rozbieramy się ładniej. Andrzej stał w samych slipkach.
Majtki też! Andrzej był posłuszny. Aparat pstrykał i pstrykał. Teraz kolej na Norkę! Ja niestety nie miałam majtek. Jednak tym razem nie było to dla mnie problemem. Norka rozłóż nogi! Nie, tego nie zrobię! Słuchajcie mam pomysł.
Naga wybiegłam zza skałek i stanęłam na szosie. Teraz! Tylko szybko! Szczęśliwe nie jechał żaden samochód. Największa zabawa była z Tadziem. Tadzio miał wzwód. Mimo naszych próśb nie chciał w tym stanie zgodzić się na zdjęcia. Baśka zaproponowała uruchomienie kamery. Oczywiście do wykasowania. Odmówiłam. Zdjęcia nawet najbardziej odważne mają w sobie coś ze sztuki. Film stanowi znakomitą pamiątkę, pod warunkiem, że dokumentuje fakty. Filmom rozbieranym zawsze brakuje scenariusza.
Rażą nienaturalnością i zawsze mają posmak taniej pornografii. Chłopcy jednak nalegali. Niestety nikt nie miał żadnego sensownego pomysłu. Zakończyło się na tym, że Baśka uciekała, Tadzio ją gonił (znowu wzwód) i wpadli za skałę gdzie ja się rozbierałam. Zgodnie z przewidywaniami wyszło okropnie. Skasowaliśmy natychmiast. Zabawa łącznie trwała kilka godzin. Nie oszczędzaliśmy sobie komentarzy, cały czas śmieliśmy się z siebie i z innych.
W zasadzie pierwszy raz tak pozowałam w życiu. Stwierdziłam, że i tutaj partnerstwo jest najważniejsze. Chłopcy zaspakajali nasze fantazje, my ich. Nie miało to nic wspólnego z tą ponurą sesją, którą kiedyś wykonałam dla Ryśka w domu. Rysiek, jak zwykle on, zawsze poważny, dyrygował. Noga tu, ręka tam, wypnij to i owo. Wykonywałam posłusznie jak bezwolne narzędzie. Liczyły się tylko światło i pozycja. Mój wstyd się nie liczył. Poza tym było to straszliwie nudne. Film Andrzeja prześwietliłam, mimo jego protestów. W miasteczku przegrałam wszystkie swoje zdjęcia z aparatu Tadzia. Sama wróciłam do domu. W domu zaczęłam przeglądać zawartość aparatu. Dziwne, jak bardzo potrafią podniecać własne zdjęcia. Tak wyglądam. Tak mnie widzieli inni. Żałowałam, że tych zdjęć jest za mało. Podniecona położyłam się na łóżku… Wielokrotnie czytałam, że podobno inne kobiety idą z tymi potrzebami pod prysznic. Jestem jakaś dziwna. Pod prysznicem mi to zupełnie nie wychodzi. Już wolę na siedząco. Ale najbardziej mi to odpowiada w łóżku. Jeden warunek. Nie mogę być przykryta. Wtedy jestem prawdziwie wolna, rozprężona i mogę się skupić na sobie i swoich doznaniach. Dziwna rzecz. Nigdy nie widzę w fantazjach mojego mężczyzny. Nigdy też nie ma zbliżenia. Jest to zazwyczaj jakiś urojony krajobraz, z nieznanym mężczyzną w tle. Poruszanie łechtaczki wprawia mnie jedynie w odpowiedni nastrój. Nagle przychodzi orgazm. Narasta i wybucha. Marzenia ulatują, ciało odzyskuje wagę. Wtedy odzywa się biologia. Czasami w tym momencie sięgam po mojego elektrycznego przyjaciela. Drugi orgazm osiągam zdecydowanie rzadziej. Najdziwniejsze, że stosunek z mężczyzną jest zupełnie inny. Słyszę przyspieszony oddech, czuję ogromny ciężar. Napinam mięśnie. Spływa pot. Dla mnie onanizm nie jest substytutem. Jest zupełnie innym doznaniem. Gdybym miała wybierać, nie wiem, co bym wybrała. Na pewno bez tych obu form byłabym znacznie uboższa.
Następnego dnia poszliśmy na normalną plażę.
O dziwo, tłok był znacznie mniejszy niż u golasów. Kilka pań z Baśką na czele w strojach topless. Ja pozostałam w staniku. Prawie nie wychodziłam z wody.
Często towarzyszył mi Tadzio. Nie byłam tym zachwycona. Lubię go, ale wcale nie mam zamiaru zmieniać partnera. Dlatego zazwyczaj starałam się odpływać kilkaset metrów od brzegu. W pływaniu rzadko który mężczyzna jest w stanie mi sprostać. Po południu leżąc na plaży zauważyłam ciekawą prawidłowość. Rodziny zaczęły wracać do domu. Zdziwiło mnie dlaczego mężczyźni zazwyczaj wciągają spodnie na kąpielówki, natomiast kobiety prawie zawsze przebierają się w bieliznę. Skomplikowane konstrukcje z koców, ręczników zazwyczaj zawodzą i prawie zawsze postronny obserwator coś dla siebie uszczknie. W dodatku nie zawsze bielizna ta jest nadzwyczaj reprezentacyjna.
Ja zresztą też przed wyjściem ściągnęłam dolną część kostiumu. Po kilku dniach chodzenia bez majtek, było to dla mnie naturalnym odruchem. Dopiero, gdy majtki wylądowały w torebce zadałam sobie pytanie – W zasadzie, po co? Odpowiedź przyszła sama. Rodzimy się bez majtek i chodzenie bez nich jest stanem tak naturalnym, jak dla psa chodzenie bez kagańca. Do kagańca pies przyzwyczaja się powoli, natomiast odzwyczaja się momentalnie. Te panie, które kilka dni chodziły w upale bez odzieży spodniej, na pewno to potwierdzą. Wieczorem dostałam wiadomość od Ryśka. Wyruszył. Spodziewamy się, że będzie pojutrze po południu. Dlatego następny dzień postanowiliśmy spędzić na „naszej” plaży. Po dwóch dniach nieobecności wydała się dziwnie sympatyczna i znajoma. Nawet gruby Niemiec powitał nas radosnym Hallo! Gut morgen! Baśka jeszcze nie mogła się kąpać, więc chodziłyśmy na brzeg i chlapały jak dzieci. Gdy szłam pływać, Baśka brała aparat i robiła ukradkiem zdjęcia, utrwalając, co bardziej charakterystyczne widoki z plaży. Chwaliła się, że uwieczniła nawet Niemca i jego Frau. Koło południa zachciało nam się siusiu. Poszłyśmy do zagajnika. Przykucnęłam pierwsza. Baśka, która jeszcze miała do wymiany tampon, odeszła nieco dalej.
Nagle usłyszałam syk. Chodź tutaj! Gesty Baśki były jednoznaczne. Jednocześnie pokazywała na usta. Cisza! Wyjrzałam zza drzew, w kierunku wskazanym przez Baśkę. W odległości 30 – 40 m, wśród krzaków klęczała naga kobieta w wieku ok. 45 lat. Z tyłu, bokiem do nas kopulował ją dwudziestoletni chłopak. W miasteczku widziało się dużo takich par. Głównie Niemki, niejednokrotnie też Polki, których młodość już minęła, chodziły z młodymi Chorwatami. Kobieta wykonywała powolne ruchy. Wiszące, długie piersi poruszały się miarowo. W zachowaniu chłopaka nie było żadnego uczucia. Wykonywał ruchy rozglądając się leniwie dookoła. Znudzenie? Rutyna? Nie wiem, dlaczego, ale pierwsze skojarzenie było figuratywne.
Przecież jest już taki obraz, nazywa się orka. Gdyby nie to, że mężczyzna klęczał, pozycja jego przypominała pozycję oracza. Ręce mocno oparte o biodra kobiety. Spokój. Cisza. Praca, którą trzeba wykonać. A jednak w tym było jakieś misterium, które powoduje, że ogarnia nas niezwykłe podniecenie. Poczułam dziwny ciężar w biodrach. Silnie zacisnęłam uda. Dobrzy są, szepnęła Baśka. Ręka jej pocierała majtki. W pewnym momencie wzrok chłopaka spotkał się z naszym. Chciałam się cofnąć. Zostańmy! Wstrzymała mnie Baśka. Do dziś widzę te wielkie smutne oczy chłopaka wpatrzonego w nas i wykonującego swój obowiązek. Baśka, czy rzeczywiście jest to nasza przyszłość? Czy za dwadzieścia lat jakiś Jugosłowianin będzie za 1000 kun, lub 1000 euro wprowadzał nas w świat ułudy? Nigdy nie używałam słów „oddać się mężczyźnie”. Sypiam z mężczyznami. Kocham się z mężczyznami, ale nigdy się im nie oddaję. Nie ma żadnej podległości. Mężczyzna może mnie namówić, przekonać lub zachęcić, ale nie przymusić. Częściej ja przymuszam, gdy zawodzi go potencja, niż odstępuję od zamierzeń. Para skończyła. Żadnych słów, żadnych nadzwyczajnych gestów. Kolejno podnosili się. Kobieta trzymała w ręku jakąś szmatkę, być może część odzieży, którą zaczęła się wycierać. Mężczyzna stał bez ruchu. Nagle z krzaków wyszła dziewczyna. Nie dostrzegłam jej wcześniej.
Kobiety zapewne rozmawiały. Przyjrzałam się dokładnie nowoprzybyłej. Wysoka, bardzo szczupła blondynka, z włosami zaczesanymi wysoko w kok.
Trudno ocenić wiek takich kobiet. Na chwilę pochyliła się, zapewne poprawiała koc. Nagle szybkim ruchem zdjęła majtki i w samym staniku uklękła. Mężczyzna zakładał prezerwatywę….. Ta pierwsza dalej stała nago, zwrócona do nas profilem . O czym one mówią? Dzielą się wrażeniami? Podają przepisy kuchenne? Wszystko to razem robiło na mnie wrażenie jakiegoś automatu. Zamiast mężczyzny mogło z powodzeniem stać urządzenie mechaniczne typu „wrzuć monetę”, przy którym spotkały się znajome, odprowadziwszy dzieci do szkoły. Chciałabym tam być, szepnęła Baśka. Oderwała mnie od moich myśli. Przecież całe widowisko ma również wymiar seksualny. Jak ja to odbieram? Nagle zdałam sobie sprawę, że Baśka głośno wypowiedziała moje pragnienia. Zawsze lubię w pewien sposób dominować. To, co prezentują te kobiety, jest szczytem wyzwolenia. Mężczyzna jako narzędzie. Dodatkowo ten układ trójkąta. To nie jest sprawa typu mąż i dwie nieświadome kochanki. Pełna obecność i akceptacja. Kto wie, może do tego również potrzebne jesteśmy my podglądające i komentujące? Może kobiety wiedzą o naszej obecności, tak jak wie chłopak? Chyba w każdej z nas drzemie coś takiego w podświadomości. Chociaż raz przekroczyć pewne granice. Zapewne tylko najodważniejsze potrafią podjąć wyzwanie. Pozostałe będą żałować do końca życia. Koniec przedstawienia. Obie panie ubrały się, poprawił włosy i poszły w kierunku plaży. Chciałam iść za nimi, chciałam spojrzeć w ich twarze, chciałam dowiedzieć się, czy na plaży nie oczekują na nie ich mężczyźni, ich dzieci. Zostań! Wstrzymała mnie Baśka. Poszłyśmy inną drogą. Na kocu pozostał siedząc nagi, zmęczony mężczyzna.
Rysiek przyjechał wcześniej niż się spodziewałam. Jeszcze nie było godziny siódmej rano, gdy zbudziło mnie pukanie do drzwi. Pospiesz się, musimy jechać zanim będzie upał. Złapałam szybko rzeczy, wybiegłam na ulicę. Acha! Jeszcze muszę oddać klucz. Sięgnęłam do torebki i znalazłam leżące na wierzchu majtki. Założyłam je na klatce schodowej. Zatrzymaliśmy się na campingu
100 km dalej na południe.
Całą drogę Rysiek opowiadał o sobie, o samochodzie, o swojej pracy. Żadnego pytania o ten mój tydzień. Sądziłam, że zauważy moją depilację. Myliłam się. Nawet nie zwrócił uwagi, że często odruchowo się drapałam – odrastające włosy zaczęły swędzić.
Zazwyczaj szłam na pobliską plażę, a on, ukryty przed słońcem w namiocie przedsionka pracował na laptopie. (Ma alergię, powinien unikać ostrego słońca). Od innych wczasowiczów dowiedziałam się, że 1,5 km dalej mieści się podobna plaża. Któregoś dnia wieczorem, leżąc obok niego, przytuliłam się. Rysiu! Może wybralibyśmy się na plażę dla nudystów?
Zrobisz mi parę rozbieranych zdjęć. Wygłupiasz się! Pięć dni później Rysio jak zwykle siedział przy komputerze. Założyłam swoje okropne mini i poszłam.
Majtki zdjęłam jeszcze na kempingu. Było jak zwykle. Słońce, szum morza, golasy. Ale nie było Tadzia, Andrzeja, Baśki, nawet Kaktusa. Dużo bym dała, za pożerające mnie oczy Niemca. Leżałam dwie godziny. Potem wykąpałam się i poszłam w zarośla. Położyłam się. Było pusto… Do przyczepy wracałam już w majtkach. Pierwszą rzeczą, jaką zrobiłam było wyrzucenie mini do śmieci. Rysiek będzie zapewne wspaniałym mężem. Poważny, odpowiedzialny, na stanowisku. Zdałam sobie sprawę, że ja już nie będę taka jak przed tym.
Część z siebie muszę na zawsze zostawić w Chorwacji.
Pisząc to, przeżyłam wszystko jeszcze raz. Przeanalizowałam wszystkie fakty. Teraz już wiem, kto wysłał te zdjęcia. Przepraszam Cię Baśka. Wyjechałam nawet nie żegnając się z Tobą. Rzeczywiście okazałaś się być przyjaciółką. Byłam starsza, wykształcona, ale to Ty pokazałaś mi, co naprawdę znaczy być kobietą. Nie znam Twojego adresu, nazwiska. Nawet nie wiem, czy chcę się z Tobą spotkać. Tą drogą dziękuję Ci. Pozdrów naszych Przyjaciół.
DF
Opowiadania erotyczne bez majtek to jedne z moich ulubionych opowiadań!